Pomysł to najważniejsza kwestia. Skąd się zrodził? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta - z obserwacji. Odkąd zostałam mamą moje horyzonty poszerzyły się do zaskakująco dużych rozmiarów. Oczy do tej pory zamknięte, zaczęły otwierać się na sprawy wymagające szczególnej uwagi. Mowa tu o chociażby potrzebach dziecka.
Bez wątpienia każda żyjąca istota potrzebuje miłości, akceptacji, wsparcia, poczucia własnej wartości. Te fundamentalne kwestie są budulcem człowieka. Zaspokojenie ich kształtuje osobę gotową, by zmierzyć się ze światem.
Po krótce wyjaśnię mój tok rozumowania w tworzeniu postaci baranka Tulinka😊
Otóż postanowiłam wykreować bohatera, który:
- byłby przykładem prawdziwego przyjaciela,
- posiada cechy na wagę złota: dobroć, uprzejmość, troskliwość, serdeczność,
- reasumując: postać będąca wzorem do naśladowania😊
- dodatki wyróżniające baranka to: wrotki, czapka oraz plecak.
Nazwa Tulinek pochodzi od? Mam nadzieję, że twoje skojarzenie będzie bliskie prawdy.
Tulinek od tulenia😊
Zwierzątko będące synonimem miękkości, delikatności, łagodności to oczywiście baranek😊
I tak oto powstała postać baranka Tulinka😊
Oprócz głównej postaci jaką jest Tulinek, w każdej części z serii pojawi się bohater mierzący się z pewną troską. Będzie ona odpowiednikiem zmartwień, czy kłopotów dotykających dzieci. Natomiast baranek wystąpi w charakterze przyjaciela okazującego swoje wsparcie.
Pierwsza część z serii zatytułowana jest „Zmartwienie konika Chichotka”.
Bohater ten musi stawić czoła niezwykle trudnemu wrogowi jakim jest akceptacja własnego wyglądu. Bowiem konik obdarzony został zbyt dużymi zębami. Stanowią one ogromną przeszkodę w realizacji marzeń konika Chichotka. Mimo wielkiego talentu, bohater obawia się najgorszego – odrzucenia z powodu swego wyglądu.
Według mnie, kompleksy nie oszczędzają nikogo. Każdy czuje się w pewien sposób nieidealny. Trudno zaprzeczyć, że spojrzenie społeczeństwa na zewnętrzne „opakowanie” stworzenia od zawsze było powierzchowne, a w konsekwencji destrukcyjne. A przecież wygląd jest niczym innym jak darem natury. Albo wręcz przeciwnie – jej przekleństwem. Tak, czy inaczej decyzyjność w tej sprawie nie leży w niczyjej gestii. Należy zaakceptować to, czym zostaliśmy obdarowani. Proste?! Ani trochę. To jest najtrudniejsze. Szczególnie dla dzieci, które współcześnie bombardowane są nieidealnym i płytkim obrazem „dobrego” człowieka.
Wygląd bywa hamulcem w drodze do bycia sobą, odbiera swobodę, szufladkuje i niekiedy pozbawia możliwość cieszenia się w pełni życiem. Dlatego jedyne rozsądne wyjście jakie dostrzegam w problemach z akceptacją siebie, jest – AKCEPTACJA SIEBIE.
I tak właśnie postąpił konik Chichotek. Przyjął to, czego zmienić nie mógł i sięgnął po swoje marzenia😊Uczynił to mimo lęku. Odważnie stawił czoła dręczącym go złym myślom na własny temat i odważnie stanął w obliczu obaw pokazując to, co miał w sobie najcenniejsze.
Poza tym uważam, że to właśnie indywidualizm czyni stworzenie wyjątkowym. Gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, byłoby po prostu nudno.
Pomysł to tylko maleńki kroczek jaki należy postawić, by książka ukazała się w namacalnej formie. Należy go przede wszystkim wyrazić. Tylko jak? Do dziś nie potrafię tego wytłhttps://swiatmadregodziecka.pl/pl/p/Zmartwienie-konika-Chichotka/30umaczyć, dlaczego Tulinka napisałam wierszem? Pojęcia nie mam 😉 Słowa jakoś same ze mnie wypłynęły. Aczkolwiek od razu uprzedzę. Nie była to łatwa droga. Tę poezję należało doszlifować. I to była naprawdę ciężka praca. Zamknięcie treści w rymowankę, która musi być zgodna z wymogami z jakimi tworzy się wiersze – ilość sylab, wersów; rymy itd. Zagwostka intelektualna spędzająca sen z powiek.
Naprawdę chapeau bas dla Mickiewicza😉
Opowieść ubrana w słowa ma moc, ale jeszcze lepszego kształtu nabiera, gdy jest zwizualizowana. Dzięki cudownym ilustracjom, Tulinek nabrał swojego niepowtarzalnego charakteru. Ukłony należą się Kamie Towcik za wspaniałe odzwierciedlenie moich wyobrażeń w postaci obrazu.
Chętnie przeczytam więcej na swiatmadregodziecka.pl 😏